Fenomen Spotify

Spotify ruszyło w lutym 2013 i szybko zyskało wielkie grono odbiorców. Niektórzy nie mogli się doczekać polskiego odpowiednika tego serwisu i korzystali z usług Spotify dzięki zagranicznym serwisom.

Spotify – powstały w październiku 2008 roku w Szwecji muzyczny serwis oferujący swoim użytkownikom dostęp do muzyki bez konieczności (a wręcz możliwości) ściągania piosenek na dysk. Utwory są odgrywane/ściągane w czasie rzeczywistym za pomocą dostępnego oprogramowania dostosowanego do systemów operacyjnych Linux, Microsoft Windows i Mac OS X. Spotify pozwala na słuchanie musyzki „na żądanie” z wielu wytwórni płytowych, zarówno tych wielkich, jak i tych bardziej niezależnych, czy prywatnych wykonawców.

Dla mnie tego typu serwis jest pewnego rodzaju fenomenem. Fenomenem ponieważ nie za bardzo rozumiem dlaczego mam cyklicznie płacić za to słuchanie mojej ulubionej muzyki zamiast pójść do sklepu i kupić płytę.

Przez pierwsze pół roku (od założenia konta w Spotify) możemy korzystać z serwisu bez żadnych limitów – będziemy tylko raz na jakiś czas nękani reklamami głosowymi i wyskakującymi bannerami. Po tych sześciu miesiącach na konto zostanie nałożony limit 10 godzin miesięcznie (podzielony na 2.5 godziny tygodniowo), więc w pracy przez ~8 godzin nie posłuchamy już muzyki. Chyba, że zapłacimy… . Oczywiście Spotify bazuje ma modelu sieci społecznościowej którą pewnie chcąc nie chcąc przez te 6 miesięcy konta zbudujemy i nikomu do głowy nie przyjdzie aby założyć nowe konto (PS. jakie polskie by to było ;) ).
Obecnie konto Unlimited kosztuje 9,99 zł/miesiąc, konto Premium 19,99 zł/miesiąc. W porównaniu do cen usług Spotify za granicą to zaoferowali polakom bardzo preferencyjne warunku. Nie mogę powiedzieć, że 10 zł/miesiąc to bardzo drogo – mogę powiedzieć że jest to nieopłacalne.

Jeśli ktoś regularnie słucha paru swoich ulubionych płyt to najprawdopodobniej taniej wyjdzie go zakup tych płyt, niż płacenie 20 zł miesięcznie (zakładając że po kupnie płyty zgrywa MP3 z niej aby wrzucić na komórkę, odtwarzacz muzyczny, do komputera, itp. A płytę wykorzystuje w zestawie HiFi w domu).

Natomiast jeśli ktoś nie ma swojej ulubionego wykonawcy i słucha wszystkiego co mu w ucho wpadnie, to nie znajdzie nic lepszego niż radio. Radio co prawda nie jest pozbawione wad (reklamy, wiadomości i inne nie muzyczne przerywniki), ale jestem pewny że każdy znalazłby coś odpowiedniego dla siebie i nie zachował te 10-20 zł dla siebie w kieszeni.