Podróż do Władysławowa
Uwielbiam jeździć autem. To jest wręcz moje hobby, takie drugie ja, które ma już 2 lata.
Ciężko było, na prawdę ciężko było się zmieścić w 4 osoby z pełnymi dość dużymi bagażami do auta wielkości Citroen C3 – o czym już pisałem wcześniej.
Ja i Ania po dużym plecaku + bagaż podręczny. Od tego rodzice ze swoimi bagażem. Torby musiały być nawet na siedzeniu z tyłu, a pod nogami turlały się butelki Pepsi do bieżącego picia dla „spragnionych podróżą”.
Umowa z tatą była taka, że on jedzie połowę drogi, a drugą (większą) połówkę ja będę prowadzić. Wychodziło to w okolicach Zgierza (koło łodzi) i właśnie tam, na jednej ze stacji benzynowych, ok 2 w nocy usiadłem za kółkiem.
Nie chciałem całej trasy z jednego prostego powodu – nie chciałem zostawić Anię samą bez rozmówcy, który byłby zajęty koncentracją na drodze. Zawsze to inaczej przecież jest, kiedy oprócz rozmowy można uścisnąć się za rękę, czy spojrzeć dłużej w twarz, przytulić się. Lubię pojeździć autem, ale Ania jest ważniejsza!
Czyli po 2 w nocy nie tylko ja zmieniłem miejscówkę w Cytrynie, ale Ania także przeszła na przedni fotel pasażera – od razu raźniej, ponieważ przyjemne z pożytecznym połączone zostało :)
Koło 5 rano byliśmy już w Toruniu. Idealna pora na zwiedzanie, nieprawdaż? Było odpowiednio jasno, aby oglądać uroku budowli tego miasta, ale także na tyle pusto na ulicach, aby nie obijać się o ludzi. Akurat okoliczna dyskoteka opróżniała się z ludzi, więc hałasu i żenującego widoku upitych ludzi było aż nadto!
Toruń faktycznie jest piękny, niesamowity – po prostu robi wrażenie. Pewnie dlatego, że Krakowem już jestem przejedzony, ale Toruń wydał mi się ciekawszy, mylę się? :) Fajny jest ten ogromny żelazny most.
Problem jest tylko wyjechać z Torunia, ponieważ przebudowują krajową 1 i jak nie patrzy się dokładnie i uważnie na znaki z objazdem, to można w polach wylądować.
Dalsza droga zleciała spokojnie, bez większych problemów i niespodzianek – CB RADIO jest bardzo użyteczne na takich długich trasach na nie swoim, nie znajomym terenie. Najlepsze było hasło jednego kolesia „Przy wyjeździe z miasta stoją miśki na hulajnogach i suszą…„, a wtedy w Cytrynie wszyscy wybuchnęli śmiechem !!
Na kilka słów (no dobra – zdań) zasługują także okolicy Rumi i Redy w sąsiedztwie Gdańska i Gdyni. Droga tam jest idealna – śmiało można Porsche tam się wybrać i osiągnąć jakiś rekord prędkości (ja wcale nie namawiam do tego, jakby co! :D ). Ja tam pojechałem 142km/ i wcale nie czułem tej prędkości na tak gładkiej drodze, dobrze wyprofilowanej.
Co więcej nie tylko drodze należy się uznanie i podziw – ale także tamtejszemu ukształtowaniu terenu. Jest tam zadziwiająco dużo górek. Nie normalnie wypiętrzony, górzysty teren. Bez wątpienia przypominający okolice Bielska Białej i niższych obszarów Beskidu Żywieckiego. Aż nie mogłem z Anią wyjść z podziwu z tych wzniesień.
Na miejscu w Chłapowie (miasto docelowe koło Władysławowa) byliśmy na ok 10 rano. Wtedy dopiero perypetie się zaczęły, ale opowiadanie o tym zostawię na inną okazję.